Słyszysz? Słyszysz muzykę z pierwszych scen mocnego filmu sensacyjnego, filmu grozy? Gdybym pisała scenariusz filmowy, właśnie taką muzę bym teraz zapodała. Dlaczego? Ponieważ doskonale odzwierciedliłaby emocje, jakie kołaczą się we mnie przed kolejną nurkową wyprawą do Egiptu organizowaną przez fundację Tacy Sami. Rozpierająca mnie radość, radość, że wracam do Egiptu, do tego pięknego, niezwykle egzotycznego miejsca, przeplata się z pewną dozą niepewności, lęku, może nawet i strachu. Czego się boję? Chyba sama tak naprawdę nie wiem. Przecież już tam byłam, już wszystko wiem… a jednak… Tym razem nie jadą ze mną Ania i Ewa (kumpele z Trójmiasta), nie jedzie też Agatka (prezes fundacji Tacy Sami, z którą złapałam dobry kontakt), Eluni pewnie też nie będzie (mój „dobry duszek” z poprzednie wyprawy), no a jak doszło do mnie, że nie będzie Asi („Matki Chrzęstnej”) to już była kaplica. Nie, ja nigdzie nie jadę! Wszyscy nowi! Jak ja ich ogarnę?! Jak oni mnie ogarną?! No proszę Cię! A Asienka? „Mamuśka” moja? Nie no Asienka zawsze jest, i całe szczęście…