Zapewne znasz to
uczucie kiedy masz „korbę” na jeden temat, mógłbyś o nim gadać i gadać a
wszyscy wokół już nie chcą Cię słuchać. Od przeszło roku „nawijam” Ci wyłącznie o nurkowaniu. Nudzę Cię? Być może. Cóż jednak pocznę, że w
ostatnim czasie myśli z mojej głowy krążą wokół dwóch tematów. Jest to
nurkowanie i terapia mowy, przez którą przechodzę. Wspominałam Ci o niej –
pamiętasz? Owa terapia w swym założeniu
ma trwać rok. Jednak, tak jak też już Ci „mówiłam”, jest ona głównie
przeznaczona dla osób jąkających się, a że moja wada wymowy nie jest typowym
jąkaniem termin zakończenia się mojej „walki” o piękną mowę jest raczej bliżej
nieokreślony, choć moja logopedka oscyluje na sierpień tego roku. Jedno jest
pewne – efekty są! Co prawda, są jeszcze momenty kiedy nie jestem do końca
zrozumianą, kiedy za bardzo się spinam, za szybko chcę coś powiedzieć, w grę
wchodzą emocje towarzyszące wypowiedzi i moja stara mowa powraca. Wiem jednak, że
trzymając się nowych zasad, mówiąc wolno, przedłużając każdą samogłoskę
jestem zrozumiana przez każdego. W naszym pędzie życia nie jest to łatwe
zadanie, ale na pewno nie niemożliwe i na pewno warte zachodu. Dlaczego? Bo
każdy chce być zrozumiany! Po prostu!